piątek, 21 października 2011
Potwora kontratakuje!!!
Było tak pięknie. Atak Potwory odparłam za pomocą antybiotyku... Niby taka Potwora silna, ale musiała się poddać... Przecież nie ma silnych na antybiotyk, prawda? A właśnie, że nie prawda... Początkowa niemoc Potwory, uznana przeze mnie za wielką wygraną, okazała się...tylko chwilowa. Potwora jest jednak wyjątkowo przebiegła, postanowiła więc zorganizować wielki spisek... Nie, nie jest już znanym i okiełznanym zapaleniem piersi. To by było za proste. Teraz wróciła jako OGROMNA UCIĄŻLIWA I SWĘDZĄCA wysypka, prawdopodobnie reakcja uczuleniowa na ów antybiotyk. A ja wyglądam jak wielki muchomor sromotnikowy, tylko odwrotnie umaszczony. Usta moje - zazwyczaj kształtne, różowiutkie i przyjemnych rozmiarów, zdystansowały wargi Angeliny Jolie i ubarwienie buraka polnego... Ale to i tak pikuś... Najgorsze jest to swędzenie... Ratuuuuuuuunkuuuuuuu!!!!!
Za moment wypiję ostatnią dozwoloną porcję wapna, jak nie pomoże, to biada mi... Jeśli usłyszycie w wieczornych wiadomościach o ofierze samoistnego zadrapania się na śmierć, to znaczy, że to byłam ja ;p
A mój syneczek próbuje wygonić Potworę. Tak Antolku, pokaż języczek tej wstrętnej Potworze, może sobie pójdzie....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdeeeeeecydowanie poproszę więcej zdjęć Syna:D
OdpowiedzUsuń:-( maluch prześliczny! :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za odejście na dobre "Potwory" - a sio! A Dziecię to Ty masz prześliczne! Biada Ci Matko za kilka lat - kiedy już ciotki klotki rozpływają się na widok Antosia, to co będzie z tymi dziewczętami ... oj oj oj :)
OdpowiedzUsuń:*
oj, niedobrze, ale taka pora że wszyscy chorują, mego małża już rozłożyło tylko patrzeć kiedy maluch złapie
OdpowiedzUsuńA byłaś u lekarza z tą wysypką? Może jakąś maść ci przepisze, żeby złagodzić to upierdliwe swędzenie? Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!
OdpowiedzUsuńJaki cudowny Aniołek :) oby wapno pomogło !
OdpowiedzUsuńnie zapomnij wstawic komentarz pod postem z Candy, zebym nie zapomniala o Tobie!!! pozdr xxx
OdpowiedzUsuńsłodziak :) z potworami to tak bywa, że niestety się z szafy stadami wykluwają. pamiętam jak byłam w LO i w pierwsze wakacje miałam jechać ze znajomymi na obóz żeglarski. czekałam na to ileś tygodni, po czym się rozchorowałam na jakąś anginę czy coś w tym stylu, co latem jest absolutnym absurdem no ale się przytrafiło. przez to nie mogłam pojechać ze wszystkimi tylko miałam dojechać do nich dopiero po tygodniu. po tygodniu już było wszystko OK i rano miał po mnie przyjechać znajomy, żeby mnie zawieść na Mazury i żebym jeszcze dwa tygodnie spędziła z resztą grupy. i co się okazało? właśnie dokładnie tego dnia rano, spakowana i gotowa do podróży skoro świt, obudziłam się calusieńka wysypana od głowy po czubki palców, właśnie swędzącą czerwoną wysypką... no i tyle wyszło z obozu. potem przez lata wszyscy robili kolejne stopnie żeglarskie a ja utknęłam bez uprawnień. a wszystko przez potworę... :)
OdpowiedzUsuńWitam ;)
OdpowiedzUsuńMam okazję zaprosic Cię na konkurs, w którym możesz wygrac 500 zł, jeśli tylko napiszesz artykuł.
Więcej na ten temat możesz znaleźć tutaj: http://akuku-akuku.blogspot.com/2011/09/konkurs.html
Serdecznie zapraszamy, zespół AKUKU.
ps. on jest śliczny! ;)
nawet z tym jęzorem odganiającym potwora ;)
A kysz a kysz, choc z drugiej strony to niejedna za nawet burakowe usta dała by się zabić.
OdpowiedzUsuńDasz rade a syn CUDO.
ps-dziekuje ze na Nas czekasz-tak wrócilismy tylko jakos nie moge sie pozbierac i powstawiać zdjec.
buziole
czy ja co chwile powtarzam, ze slodziak? :) Słodziak!!!!!
OdpowiedzUsuńa co do wysypki, to pomyśl jak ponętne mas zteraz usta ;)
oby szybko uciekła wysypka!!!
Śliczny jest, aż z rozrzewnieniem myślę sobie, ze mój Szymoń też był kiedyś taki malutki.
OdpowiedzUsuń