( Jak ja strasznie kocham tego chłopczyka i tę stópkę wystającą
- do schrupania w całości ;) )
Ostatni tydzień obrodził w debiuty w życiu mojego synka...
Zaliczyliśmy:
- Pierwszą kolkę (drugą zresztą też).
- Pierwszy kontakt z butlą (z herbatką koperkową oczywiście).
- Pierwszą fascynację Marylin Monroe wiszącą nad naszą kanapą.
- Pierwszą niby-latte odkąd Antoś jest na świecie (w zasadzie napój mleczny z minimalną ilością kawki rozpuszczalnej, ale jaka to rozkosz dla maminego podniebienia ;)).
- Pierwszą wizytę na działce u Antosiowej Babuni (czyli mojej Mamy).
- Pierwszą kąpiel po 22 (i chyba ostatnią zważywszy na reakcję Syneczka ;p)
- Pierwszą jazdę tramwajem (i pierwszy upadek Antosiowej Mamy, czyli mnie, w tymże środku komunikacji miejskiej).
- Pierwszy pogrzeb i pierwsze spotkanie z dużą częścią mojej rodziny przy tej okazji (cmentarz na łódzkich "Dołach" to całkiem przyjemne miejsce na spacer).
- Pierwszy prezent od znajomych z gór (góralski kapelusik i koszulinka dla maciupeńkiego Juhasika).
To chyba wszystkie nasze małe debiuty. Jedne przyjemne, inne ciut mniej, a jeszcze inne (kolka) drastyczne. Ale przecież wszystko trzeba przeżyć, choćby tylko ten jeden jedyny raz :)
z racji że mieszkam na wsi to cmentarz jest właściwie jedynym miejscem spacerów, pierwsza kawa po ciąży smakuje najlepiej, kolkę ekstremalną mieliśmy 6 tyg - nic nie pomagało
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://zwyczajna-ambiguity.blogspot.com/
JAKIE TO ZDJĄTKO JEST SŁODKIE!!!! Takie kolorowe, super! :)
OdpowiedzUsuńHmmm... Jeśli chodzi o czas, to trochę z nim krucho, bo w zasadzie zbieram opinie do dzisiaj. Ale jeżeli dzisiaj się nie wyrobisz, to możesz dosłać swoją jutro rano.
PS. Ja też mam chorobę lokomocyjną, ale nieco inną. Nie czuję się źle z powodu prędkości, zakrętów itp., tylko z powodu zapachu w samochodzie - jakaś przetworzona benzyna, spaliny itp. Większość ludzi WCALE tego nie czuje, inni męczą się tak jak ja. To chyba przez mój wysoce nadwrażliwy węch... ;) Na szczęście to na mnie działa tylko w samochodach, w innych środkach lokomocji czuję się dobrze... :)
Pozdrawiam
Sol
PS2. Też lubię spacery po cmentarzach, zwł. tych starych i bardziej klimatycznych; są takie spokojne i ciche...
OdpowiedzUsuńJak tu przytulnie w Waszym Apiątkowym Zakątku, radości przeplatają się czasem ze smutkami, ale taka jest nasza rzeczywistość. Cieszę się z Waszych debiutów, z tego, że Antoś tak zdrowo rośnie, no i Ty Aniu pięknie wyglądasz - Sexy Mama! Będę tu wracać, trzymajcie się ciepło :*
OdpowiedzUsuńHIHI mamy tez takie same foteliki, tylko że cos Raszko nie przepada za wibracjami.
OdpowiedzUsuńps. ło matko, ile wpisów zostawiłaś, jest mi straszliwie miło
dziękuję
buziole w noski
Rozkoszny ten Twój synuś:) My z racji zamieszkania nad morzem, to najczęściej tam spacerujemy, a kolki nas na szczęście ominęły:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńNo z kolką to życzymy tylko debiutanckich spotkań:D Innych NIEEE!:D
jaki słodziak, a jaki usmiechniety:)boskie
OdpowiedzUsuńcoraz wiecej waszych debiutów:)
Jaki słodziak śliczny!
OdpowiedzUsuńJak sobie słodko śpi:-) śliczny! Zdecydowanie stópki mają nasze maluchy nieziemskie...takie rozczulające. Od narodzin JJ każdego dnia mamy coś pierwszy raz...i tak już pozostanie...w końcu każdy dzień jest inny i o jeden dzień starszy:-)
OdpowiedzUsuńJuż domyślam się tej reakcji Synka na kąpiel po 22. Oj, nie chciałabym tam wtedy być ;-)
OdpowiedzUsuńDumna z Ciebie mama :-) Tak trzymać!
Kochany ten Twój Antoś, a debiuty są potrzebne i będzie ich coraz więcej. Szkoda, że nie mogą być tylko same miłe i przyjemne, takie w sam raz do wspominania. Takich właśnie Wam życzę.
OdpowiedzUsuń