czwartek, 22 września 2011

Smutna mama...


"Jeżeli kobieta przed urodzeniem dziecka cierpiała na depresje, ma 99% szans, że będzie mieć depresję poporodową."

Te słowa usłyszałam od mojej Pani Doktor w lipcu. Łudziłam się jednak, że mnie to nie będzie dotyczyć, że będę w tym szczęśliwym 1%. Ale nie....

Wczoraj okazało się, że mam wszystkie symptomy depresji poporodowej. I że to samo nie przejdzie. Trzeba brać leki. Nie chciałam do tego dopuścić, bo karmienie piersią stało się dla mnie naprawdę ważne, a dotychczas leki na to nie pozwalały. Na szczęście to się zmieniło. Mogę brać leki i jednocześnie karmić Antka. Choć wciąż pojawia się pytanie: czy dobrze robię? A gdyby tak jeszcze poczekać? Ale wiem już, że dłużej czekać nie mogę...

Bo chcę mieć siłę, żeby zajmować się swoim dzieckiem (dotąd się zajmowałam, ale ostatkiem sił)
Bo chcę ogarnąć swój świat i nie ryczeć przy każdej okazji, a także bez okazji (bo on taki piękny, bo taki malutki, a jak umrę itd. ;p)
A przede wszystkim:
bo nie chcę, żeby mój syn miał smutną mamę.

Nie chcę być wiecznie smutną kobietą, która po cichu ociera łzy. Nie chcę być pozbawioną energii istotą, która prosi dziecko, by pobawiło się samo. Jeszcze ten jeden ostatni raz.  Nie chcę zadręczać się myślami, że coś może się stać Antosiowi, albo mi. Wiem, że tak być może, ale nieustanne, uporczywe myślenie o tym wcale mi nie pomaga.

Chcę tulić mojego syna, cieszyć się z każdej chwili, którą razem spędzamy.
Chcę jak najlepiej się nim zajmować, śmiać do niego i z nim też.
Chcę mu śpiewać piosenki, biegać boso po trawie i stawiać babki z piasku.
Chcę pokazać mu świat, bez wszystkich lęków, które mi przekazano.
Chcę nauczyć go dobra i szacunku do wszystkich i wszystkiego...
Chcę oszczędzić mu bagażu, który ja dźwigam "dzięki" moim rodzicom i babciom.
Chcę by mógł rozwinąć skrzydła i wzlecieć w obłoki swoich marzeń, tych dziecięcych i tych całkiem dorosłych, kiedy już dorośnie.

Chcę być szczęśliwą mamą, by wychować szczęśliwe dziecko...


8 komentarzy:

  1. martwi mnie to co u Ciebie czytam. Cociaż sama nie mam skłonności do stanów depresyjnych, to zaraz po porodzie do depresji się skłaniałam. NIe miałam siły nic zrobić (nawet jeść), wszystko mnie przerastało, bez przerwy płakałam, nic mnie nie cieszyło, jak mąż wychodził do pracy to byłam przerażona i odliczałam minuty aż wróci. Za sprawą mego gina zaczęłam szukać pomocy, ale na szczęście samo mi przeszło. Mam nadzieję że i Tobie się uda. Trzymam z całej siły kciuki i wierzę w CIebie :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne propozycje, dałaś mi do myślenia. Dzięki Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że sama zdajesz sobie sprawę z tego co się z Tobą dzieje. Wierzę, że z pomocą dobrego lekarza przejdziesz przez to i będziesz szczęśliwą mamą dla swojego ślicznego synka:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się Mamusia! Ślę w Twoją stronę wirtualnego buziaka!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ech nie mozesz tak myslec, badz dzielna i silna bo masz dla KOGO!bo masz wielki skarb!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejsze, że wiesz czego chcesz a poprawa przyjdzie szybciej niż się spodziewasz.
    Miałam tylko jednodniowy baby blues i to był koszmar, więc szczerzę ci współczuję... ciągły strach i łzy paraliżują. Trzymam kciuki aby jak najszybciej udało ci się z tym uporać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też miałam depresję poporodową po obu ciążach,ale nie leczyłam się lekami tylko ciszą i dobrą muzyką.
    Na pewno dasz sobie radę!! Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie smuć się, masz dla kogo być szczęśliwa i silna. Z pomocą leków czy też bez pozbierasz się! Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale też było mi ciężko po porodzie i to z 2 lata. Zaraz po urodzeniu Kubusia umarła najbliższa mi osoba, pozbierałam się po wielu miesiącach, ale dałam radę - Ty też dasz, bo w kobietach tkwi taka wewnętrzna siła, jak nie dla siebie to dla Antosia. Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie bezcenne, dlatego dziękuję za każdy z nich :))