sobota, 10 marca 2012

Raz, dwa, trzy....


Ciężko w to uwierzyć, ale od ostatniego wpisu minęły już trzy tygodnie... Trzy tygodnie, podczas których w naszym życiu nastąpiła prawdziwa rewolucja...

W pracy nie jest tak źle, jak się spodziewałam. Pomijając dzień pierwszy, nie miałam już kontaktu z szefem, więc 99% stresu opadło.

Po tygodniu Antoś przestał być na mnie obrażony i codziennie wita mnie Jego przecudowny uśmiech. W ogóle Antek w ostatnim czasie jest przeuroczy i prze-prze-słodki. Budzi się rano z okrzykiem "GIIIIIIIIIIIIEEEEEEE" na swoich maleńkich usteczkach i rozbraja nas serią karmelkowych uśmiechów :) To samo na ogół funduje nam wieczorami. Od dłuższego czasu sam siedzi i powoli zbiera się do raczkowania... I nie ma mowy, żeby po minucie znaleźć go w miejscu, w którym się go posadziło, co to, to nie :)

W ciągu ostatnich trzech (a w zasadzie trzech i pół) tygodni zaliczyliśmy opóźnione szczepienia (sztuk cztery), pierwsze zauroczenie Antoniego maleńką Zosią, wizytę w figloraju oraz.....tamtaradej, tamtaradej: zęby, sztuk trzy...

Rozwija się moje dzieciątko, z dnia na dzień umie i rozumie coraz więcej... Z dnia na dzień jest coraz słodszy i bardziej kochany... I szkoda tylko, że tak mało mamy dla siebie czasu, bo po powrocie do domu, spędzam jeszcze 1,5-2 godziny, żeby odciągnąć choć trochę pokarmu na następny dzień... Staram się, żeby mój powrót do pracy nie był równoznaczny z utratą laktacji, ale nie jest łatwo. A w pracy odpowiednich warunków do odciągania brak...

Przy okazji mam jeszcze pytanie. Jesteśmy na etapie rozszerzania diety, co idzie nam dość opornie, bo w międzyczasie wystąpiła u małego alergia. Ale ja nie o tym. Wszędzie dostępne są schematy żywienia albo dla dzieci karmionych wyłącznie piersią, albo wyłącznie mlekiem modyfikowanym. A co w przypadku, gdy dziecko było/jest karmione w sposób mieszany? Czy któraś z Was miała taki problem? Jeśli tak, napiszcie, jak sobie z nim poradziłyście. Będę bardzo wdzięczna :)