wtorek, 23 sierpnia 2011

Wakacyj-nie...

Rok temu w lipcu dostałam pracę. Rzecz oczywista, że w tym wypadku o wakacjach nie mogło być mowy...
W analogicznym okresie tego roku miałam całkiem pokaźny brzuszek, który czekał na rozpakowanie. A do tego gigantyczne obrzęki utrudniające normalne poruszanie się. Znowu więc nici z wakacyjnych wojaży...

A z taką dziką przyjemnością bym gdzieś wyjechała...
Popatrzyła na granatową taflę wody, na zielone brokuły polskich gór...
Marzenie...



W zasadzie moglibyśmy jeszcze się gdzieś wybrać. Brzuszek już rozpakowany. Antoś czuje się dobrze, jeśli tylko w pobliżu jest cycuś, więc w zasadzie nic nas nie trzyma...
Jest tylko jeden zasadniczy problem... 
W marcu kupiliśmy dla mnie autko - niezbyt duże, bo doświadczenia za kierownicą nie mam (ot, lanos w hatchback'u), ale i nie za małe, coby się wózek doń zmieścił.
Niestety, kupując wózek zapomnieliśmy sprawdzić, jak jego wymiary mają się do wymiarów bagażnika.
Po fakcie okazało się, że mają się nijak. Wózka nie da się tam wcisnąć, nie wspominając już o jakimś dodatkowym bagażu, który na wakacjach mógłby się przydać.
Wszak przy niemowlęciu nawet jedniodniowy wypad wymaga sporo rzeczy do zabrania.

Po 5 miesiącach musimy więc sprzedać auto, by kupić większe. Co więcej musimy sprzedać oba auta, bo drugie jest na ten moment wyjątkowo niepraktyczne. Wiadomo, że dzieci zmieniają całe życie, ale czasami troszkę mi szkoda... Mam ogromny sentyment do naszego kabriolecika. W końcu to nasze pierwsze wspólne auto. Najbardziej będzie mi brakować podróży w Pieniny... Otwarty dach, aksamitne górskie powietrze, które można było czesać palcami, zapierające dech widoki i głos Georga Michaela dobiegający z głośników... Tak, tego najbardziej mi szkoda....



Ale czy zamieniłabym mojego małego chłopczyka za możliwość kolejnych takich wypraw?  Patrzę na Jego słodką twarzyczkę i wiem, że nie ma na świecie nic, co byłoby warte choć połowę tego, ile znaczy dla mnie mój syneczek :)



5 komentarzy:

  1. oj tak , wyjść gdzieś z dziećmi to od razu jak tabor cyganów:)
    ale warto:D

    OdpowiedzUsuń
  2. tak dzieci zmieniaja całe zycie a nawet przewracaja je do góry nogami, nie w sensie ze cos źle tlyko wszystko trzeba dostosowac do potrzeb dziecka bo ono w tym momencie jest najwazniejsze, ale nie az tak wazne aby wszystko zmeniac a jednak wszyscy tak robia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślicznie wyglądacie na tej ostatniej fotce... :)
    A co do samochodziku: pomyśl, że dzieci rosną błyskawicznie i za kilka miesięcy wózek nie będzie Ci już aż tak potrzebny... Może nie warto sprzedawać...?

    OdpowiedzUsuń
  4. W ubiegłym roku miałam tylko 3 dniowe wakacje (wyjazdowe), w tym roku wakacyjne wyjazdy miałam do dziadków Szymka - bardzo, ale to bardzo brakuje mi gór, plaży, jeziora - dosłownie czegokolwiek byle wyjechać ... Cóż - na pewno w przyszłym roku się uda. Wam też tego życzę, synuś podrośnie trochę to i sam skorzysta na takim wyjeździe :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. doskonale rozumiem Twoją tęsknotę za wakacjami. Ja to już w ogóle się nie łudzę, że czekają mnie wyjazdy jakiekolwiek w okresie wakacyjnym. mieszkam i pracuję w Kołobrzegu, wiec okres wakacyjny jest dla nas okresem najbardziej wytężonej pracy, więc o urlopie mowy nie ma:(

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie bezcenne, dlatego dziękuję za każdy z nich :))