20 grudnia 2010 roku zrobiłam test. Domyślałam się, że zatrucie pokarmowe nawet w połączeniu z grypą żołądkową, raczej nie trwa tyle tygodni, ale celowo nie chciałam wiedzieć wcześniej... Nie chciałam się zdradzić. Trzy dni później odebrałam wyniki z laboratorium, które sprawiły, że nie miałam już wątpliwości.
W moim brzuchu zamieszkał Mały Człowiek.
W moim brzuchu zamieszkał Mały Człowiek.
24 grudnia przygotowałam pudełko w misie, a w nim malutkie buciki, skarpeteczki i list do Taty od Maleństwa... Wszyscy mi gratulowali, wszyscy się cieszyli... Wierzyłam, że przede mną same cudowne chwile... Mimo, że wcześniej bywało różnie. Mimo dolegliwości ciążowych
w pakiecie full wypas... Mimo wszystko...
Jak bardzo się myliłam...
Dokładnie rok temu świat zawalił mi się na głowę... Poczułam się jakbym dostała obuchem w głowę, a potem ktoś skopał całe moje ciało. I już nic nie miało być takie, jak wcześniej... Odeszła niepoprawna romantyczka, do bólu wierząca w dobro i ludzi. Zniknęła wiara, nadzieja i miłość. Została pustka. I mały Okruszek pod sercem. Nie wiedziałam, jak będzie wyglądać moje życie. Obawiałam się, że nic mi nie zostało. Oprócz tej Kruszynki.
I tak bardzo się bałam...
To nie był dobry czas...
Dzisiaj wyprostowało się wiele spraw... Dzisiaj wciąż mam rodzinę.
Ale wspomnienie zeszłego roku wciąż boli. Tak cholernie boli... A w głowie wciąż pojawia się myśl: "nic nie jest na zawsze..."
Nie jest... Też miałam ciężki rok :( Takie wspomnienia tylko nas wzmacniają, nie zapominaj o tym choć boli. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńTulę Cię mocno. Jesteś silną kobietą i wierzę w Ciebie.Będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńco prawda nie wiem co się stało, ale mam nadzieję, że tak jak w bajkach - wszystko będzie dobrze
OdpowiedzUsuńAle się jakoś ułożyło, prawda? To co nas nie zabija to nas wzmacnia - też coś na ten temat wiem
OdpowiedzUsuń(dzięki za namiary na usg).
Ps. mieszkacie na Radogoszczu? Mieszkałam kiedyś na Syrenki ;)
OdpowiedzUsuńNa zawsze to jest chyba tylko miłość rodziców do swojego dziecka...
OdpowiedzUsuńnic nie jest na zawsze.....i to jest najprawdziwsza prawda.....dobrze, ze sie poukladalo...u mnie dalej zyciowy balagan..... buzki;*
OdpowiedzUsuńKochana jak fajnie, że wpadłaś na mojego bloga:) ja na Twoje wpisy zawsze czekam z niecierpliwością :) nie wiedziałam, że blogowanie da mi tyle radości - a to G. mnie namówił na założenie bloga. Odrywam się od wszystkiego w tym blogowym świecie:) dużo mi to daje - przynajmniej nie siedzę i myślę, jak to mi źle - jak to ja mam w sowim beznadziejnym zwyczaju....:) i cieszę si, że mam w tym świecie takie osoby jak Ty:)
OdpowiedzUsuńNa Nowy Rok mam dla Ciebie niespodziankę :)
OdpowiedzUsuńhttp://baby-under-construction.blogspot.com/2011/12/wyniki-konkursu-mama-i-ja.html
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku życzą Asia i Antoś!
OdpowiedzUsuńHop hop odezwij się na mojego maila hafija.baby@gmail.com w sprawie nagrody!!
OdpowiedzUsuń... ale mimo to warto walczyć o szczęście :-)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś:-))
Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńSol