Powoli szykuję się do Świąt... Prezenty niemal wszystkie zakupione, mieszkanie wysprzątane, fikus Benjamin PO choinki udekorowany... Jeszcze tylko muszę zrobić moje autorskie bombki i już... Nigdy jeszcze nie udało mi się tak zorganizować. A w międzyczasie wymalowałam mieszkanie Mamie i pomagam Jej w porządkach. I było by pięknie, magicznie i świątecznie, ale...
Dzisiaj moja Babcia znalazła się na OIOMie. Nie powinnam być specjalnie zaskoczona. Babcia od wielu lat cierpi na chorobę Alzheimera. Od roku przebywa w domu opieki, bo niestety stanowiła zagrożenie dla siebie i innych. Mimo naszych wysiłków, nie dałyśmy rady opiekować się Nią tak, jak by należało... Kiedy zamieszkała w DPS nie miała specjalnie świadomości, nie mówiła, a raczej "bulgotała". Za to była sprawna fizycznie. Nie widziałam Jej kilka miesięcy, bo nie chciałam tam chodzić w ciąży i zaraz po urodzeniu Antka. Zbyt dużo ludzi, chorób i w ogóle. A i z Babcią nigdy nie miałam dobrych relacji, szczerze mówiąc były one bardzo niefajne. Ale ostatnio śniła mi się kilka dni pod rząd. Postanowiłam Ją odwiedzić. Trochę się podłamałam - zapadnięta szczęka i policzki, ani grama tłuszczyku. Tylko sucha, pomarszczona skóra, zwisająca z powyginanych kości. Babcia od dawna nie chodzi, praktycznie nic nie mówi... Czy cokolwiek rozumie? Nie mam pojęcia.
Dziś przestała oddychać. Leży nieprzytomna, a aparatura tłoczy tlen do tego wychudzonego bezbronnego ciała. Gdzie się podziała tamta gruba kobieta, która straszyła mnie rzemienną dyscypliną i biła ścierką do naczyń? Gdzie znienawidzone krzyki i proroctwa mojego nędznego końca?
Pamiętam, wciąż widzę, słyszę, czuję... Ale już dawno nie jestem w stanie Jej nienawidzić. Być może moje sny były potrzebne, żebym do Niej przyszła, żeby i Ona to poczuła?
Nie wiem, czy powinnam chcieć, żeby Babcia z tego wyszła... Dla mnie Jej obecne życie jest swoistą torturą. Unieruchomiona w łóżku. W ciele, które żyje własnym życiem. Nikt nie wie, co myśli, co czuje. Czy w ogóle coś myśli i czuje? Nikt nie wie, czy Ją boli, bo nie jest w stanie tego powiedzieć... Czy śmierć w tym przypadku nie jest wybawieniem?
A jednak na myśl o tym, w oczach zbierają się łzy... Smutne to... Tak strasznie smutne...
Przykro mi ...
OdpowiedzUsuńKochana ja się z babci Alzheimerem zmagałam sześć lat... Mieszkała z nami bo sama by umarła z głodu, a do domu opieki mama nie chciała jej oddać. Wykąpać ją to był wyczyn - tak się szarpała. Przebrać posikane rzeczy - to samo. Pieluchomajtki sobie ściągała i chowała w dziwne miejsca. Wyzywała nas od złodziei i trucicieli. Nie poznawała często. Umarła z powodu niewydolności wielonarządowej w wyniku śpiączki cukrzycowej- kwasica ketonowa. Trzy dni była w agonii. Ostatniego dnia wieczorem usiadłam przy jej łóżku i powiedziałam jej- nieprzytomnej- że już czas, że przeżyła swoje 82 lata, że nie będzie już ją nic bolało i spotka się ze swoim mężem na którego ciągle czekała te kilka lat od kiedy zaczęła tracić pamięć i zapomniała, że już dawno umarł... Umarła rano, we śnie. Geriatra powtarzał nam,że pierwsze co poczujemy to ulga, że to naturalne po tylu latach "męczenia się". Jedyne co poczułam to pustka. Dom stał się pusty. Nie trzeba było już pięć razy dziennie zmywać zasikanych podłóg, zmieniać pościeli, gonić babci po domu że trzeba się przebrać, znosić jej płaczów że ją głodzimy czy ją okradamy. Ale nie poczułam ulgi. Do dziś mam łzy w oczach jak widzę na ulicy takie maleńkie, zasuszone, przygarbione babcinki. Bo taka była moja babcia na koniec życia. Maleńka, zasuszona, zgarbiona pod ciężarem sytuacji, której nie rozumiała, ludzi których jak jej się zdawało nie znała, głodu który ciągle czuła bo mózg nie pamiętał że jadła... Mówi się że Alzheimer to choroba rodziny, nie chorego. Ja się z tym nie zgadzam. Żyć w ciągłej paranoi, strachu, niepewności... Nie wiedzieć gdzie się jest, kim się jest i kto to jest ta kobieta co twierdzi że jest córką czy wnuczką. I gdzie jest do cholery mąż? Często mi się babcia śni, ale zawsze śni mi się taka sprzed choroby, okrąglutka, uśmiechnięta... Więc chyba dobrze jej powiedziałam, że już na nią czas...
OdpowiedzUsuńPrzykro nam...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro...Trzymaj się
OdpowiedzUsuńMnie Babusia wychowała-nie wiem co napisać, nie wiem.
OdpowiedzUsuńTulę po prostu
ps.jasne, że bys u mnie siedziała cały czas. Ja bym serwowała herbaty na odchudzanie i marudziła ze d... za duza.]
buziolki
wyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńdodam tylko, że to upokarzające polegać na starość na innych. sikać pod siebie... nikomu tego nie życzę.
wiem co czujesz bo moja Babcia już od 3 lat, totalnie nieświadoma niczego, też przebywa w DPS. Odwiedzam Ją za każdym razem jak jestem w Polsce i za każdym razem przeżywam coraz większy szok!! Jedno co mogę powiedzieć, to że ta starość to się nie udała Panu Bogu :(
OdpowiedzUsuńPzzykro mi Kochanie :( Ale jak sama widzisz, takie życie to już tortura....myslę, że jej czas nadchodzi.Tak na prawdę widać ile człowiek jest wart - tyle ile jego czyny.....bo takim się go zapamiętuję, a cała reszta to tylko dodatek do naszego życia. Tulę Cię mocno Aniu ;***
OdpowiedzUsuńprzykra sytuacja
OdpowiedzUsuńZ całego serca współczuję... Trzymaj się...
OdpowiedzUsuńwspółczuję, naprawdę, trzymaj się...
OdpowiedzUsuńZ okazji Świąt
OdpowiedzUsuńdużo szczęścia i słodyczy
każdy z Dwóch Włóczykijów
Ci dzisiaj życzy! :)
PS. Współczuję i mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży! :*
Rozumiem ... moja babcia odeszła w wakacje, bardzo pokaleczyła psychicznie mnie i moją siostrę a mimo to, gdy odeszła poczułam się winna wielu niezaistniałych sytuacji, które nie miały miejsca między nami. Ja nie miałam możliwości odwiedzenia jej w tych ostatnich chwilach i do tej pory źle się z tym czuję, pomimo tego wszystkiego co wydarzyło się w moim życiu z jej udziałem. Trzymaj się. w tej sytuacji chyba każde wyjście nie jest dobre, ale takie jest już życie, niełatwe niestety.
OdpowiedzUsuń