czwartek, 26 stycznia 2012

"Do pracy nie moge póścić Cię, nie, nie..."



Taką minę pewnie miałby Antoni, gdyby wiedział, co się szykuje... 
I prawdopodobnie tak by mi zaśpiewał, gdyby śpiewać potrafił... 
Na szczęście jest jeszcze malutki, więc żyje sobie w błogiej nieświadomości, podczas gdy Jego matka przeżywa prawdziwe katusze...
Dziesięć dni temu skończył mi się macierzyński (w opcji full wypas plus)
i wykorzystuję urlop wypoczynkowy z zeszłego roku. Niestety zaległy urlop ma to do siebie, że kiedyś się kończy. Konkretnie 20 lutego muszę wrócić na plac boju. I cierpię z tego powodu przeokrutnie. Nie to, że nie lubię mojej pracy. Lubię ją nawet bardzo, bo to całkiem fajna praca jest. Gdyby było inaczej, pewnie rzuciłabym ją w diabły, a tak mi szkoda. Ale jest coś, co lubię bardziej. Ba! Ja to kocham, uwielbiam, ubóstwiam i w ogóle. A tym czymś jest oczywiście przebywanie z moim Syneczkiem najcudniejszym na świecie. I tak mi strasznie ciężko już na sama myśl o tym, że będę się z nim musiała rozstać na jakieś 9/10 godzin dziennie. Będę musiała wygrzebać się z cieplutkiego wyrka, odrywając cycusia od słodkich antosiowych usteczek i pędzić przez wichry i mrozy, a tymczasem kto inny będzie się wtulał w to mięciutkie ciałeczko, ktoś inny będzie zgarniał te wszystkie uśmiechy, ktoś inny będzie słuchał wielogodzinnych monologów, popartych efektowną, wysublimowaną gestykulacją.... A ja będę tęsknić. I umierać z niepokoju, próbując wymyślać książeczki dla innych dzieci. Podczas, gdy z moim będzie ktoś inny...
A wszystko po to, żeby mieć za co kupić jedzenie :/ I za to nie lubię naszej Ojczyzny...

Ps. Zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć kobiet, które po dwóch tygodniach marzą o powrocie do pracy. Skoro praca jest taka ważna, to po co im w ogóle dzieci?

9 komentarzy:

  1. Wiesz po 2 tygodniach to za nic w świecie, ale tak na 0,4 etatu gdzieś do pracy którą bym lubiła to bym chciała. Tak dla zdrowia psychicznego.
    a kto się będzie Dzidziolem zajmował? Idzie do żłobka czy co?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie chcę wracać, poza tym nie mam gdzie wracać ... bo moja umowa skończyła się z dniem porodu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. my właśnie za godzinę idziemy na piewszą zapoznawczo-oswajającą wizytę do żłobka bo już od poniedziałku Amelka będzie tam zostać 3 razy w tygodniu po 3 godziny!! Niestety mój 6 tyg urlop wypoczynkowy też już dobiega końca i czas wracać do szarej rzeczywistości :(( na szczęście codziennie będzie mi ją rozweselać moja Amelka!!! Damy radę!!! Silne kobietki jesteśmy!!!! U was także będzie dobrze, zobaczycie! :-)) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh współczuję takich rozterek:( Ja właśnie tego się boję najbardziej, że ten macierzyński zbyt szybko kiedyś minie a potem co?

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam Cię serdecznie do zabawy w seriale - info na blogu :)
    A co do powrotu do pracy to powiem tak: ja z synkiem siedziałam przez 5 lat w domku - studiowałam, potem szukałam jakiejś pracy, ale w zawodzie filologa polskiego w Łodzi pracy znaleźć nie mogłam. Siedzenie z dzieckiem jest cudne, ale po dłuższym czasie czegoś człowiekowi brakuje. Teraz siedzę z Antosiem i wiem, że na razie będę z nim długo, bo nie mam nikogo, kto by został z maleństwem. Dopiero jako 3 latek pomaszeruje do przedszkola. Dasz radę, i ty i mały będziecie w nowej sytuacji, ale będzie dobrze, wszystko się ułoży, przyzwyczaicie się. Trzymam kciuki, a na razie korzystaj z tych ostatnich urlopowych tygodni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciężki orzech z ta pracą:/
    Wymyślasz książeczki? Ja je ilustruję:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też tego nie zrozumiem, ale najważniejsze by one czuły się z tym dobrze. Ty wracasz do pracy a ja muszę powoli zastanawiać się czy zrobię to samo, co Ty. Bo choć urlop wychowawczy mam do końca sierpnia to już w marcu muszę dac znać czy wracam czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem, jak ja będę to przeżywać...

    Kto zajmie się maleństwem, gdy wrócisz do pracy?

    Pozdrowionka
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  9. kurka, ja też wracam...15-go :((( I też mi nie do smiechu. Próbuję Luśkę przyzwyczaić trochę, o ile to w ogóle możliwe...
    tymczasem zapraszam do tasiemcowego łańcuszka ;)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie bezcenne, dlatego dziękuję za każdy z nich :))