piątek, 4 listopada 2011

Męskie sprawy...


Niby to oczywista oczywistość... Niby, bo nie dla wszystkich. Ja akurat nie wiem, jak to jest mieć tatę... Rodzice rozwiedli się, kiedy miałam 7 lat, a wcześniej lepiej było, gdy ojca nie było, niż kiedy był... Tak więc nie mam pojęcia, jak to jest, kiedy tata przytula Cię do siebie, gdy trzyma Cię za rękę, pokazując ogromny, fascynujący świat. Nie wiem, jak to jest, gdy tata uczy jeździć na rowerze i kiedy ma ochotę zamordować twojego pierwszego chłopaka...

Dlatego tak ważne było dla mnie, żeby moje dzieci miały dobrego ojca. Czułego, mądrego, wyrozumiałego, ale i stanowczego. Człowieka, który kocha dzieci. Który nie będzie traktował wspólnych zabaw, jako głupoty i nie ucieknie przed zmianą pieluchy.
Ale dobry kandydat na tatę, to tylko połowa sukcesu. Potrzeba bowiem jeszcze czegoś od mamy. Na nic się zda potencjalnie dobry tata, kiedy mama zaborczym gestem będzie go odsuwać od dziecka, bo przecież to ona wie i umie najlepiej... Może i wie. Może i umie. Ale czy to ważne, kiedy może sprawić, że tata i maluch nie będą mogli bez siebie żyć?

Wiedziałam, że M. będzie dobrym ojcem. Ale nie przypuszczałam, że tak szybko rozwinie się więź między nim i Antosiem... Mimo, że momentami lekko drżałam o małego, a czasami miałam ochotę zamordować męża swego, postanowiłam się nie wtrącać... I tak M. już w szpitalu zajmował się Antkiem, żebym ja mogła się troszkę przespać. Zajmował się też w domu: najpierw niepewnie, z lekkim strachem, z czasem z coraz większą radością i otwartością... To M. niemal od poczatku kąpie Antosia, to On urządza "treningi", podczas których ćwiczą rowerek i inne takie. To On wymyśla różne historyjki i nadaje imiona grzechotkom. To u Niego Antolek potrafi się uspokoić, kiedy ja już mam zszargane nerwy. I to On jest gigantycznym smoczkiem, gdy Antek przysysa się do jego ramienia, pozostawiając po sobie wielką malinkę...
I choć czasem jestem ociupineczkę zazdrosna, to robię wszystko, żeby moi faceci mieli swoje małe męskie sprawy. Ja nie wiem, jak to jest mieć tatę. Ale na szczęście Antoś będzie to wiedział. I w dodatku przekona się, jak to jest mieć najlepszego tatę na świecie :)

11 komentarzy:

  1. Życzę Wam z całego serca duuużo szczęścia:)

    Właśnie czasami to wina kobiet, że mężczyźni nei zajmują się dziećmi, poprzez swoją zaborczość, "ja wiem/umiem lepiej". Mężczyźnie jest trudniej, kobieta nosi dziecko pod sercem 9 miesiecy ma z nim szczególną więź, a mężczyzna stoi obok. Wtedy on może pozazdrościć ;) Instynkt ojcowski inaczej się rozwija niż macierzyński i ważne, żeby kobiety nie zabijały go w zarodku :) Twoim mężczyznom życzę duuuużo wspólnych, męskich chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój Syn ma naprawdę ogromne szczęście - bo nie tylko zaangażowany, zakochany w nim Tata, ale też wyjątkowo rozsądna Mama. oboje jesteście wspaniałymi rodzicami, więc i Antoś wyrośnie na wspaniałego faceta :)

    zuza vel vintahe (mny)
    amazed-confused.tumblr.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam takie samo zdanie-tez oddaje syna ojcu kiedy tylko to mozliwe.
    Nie rozumiem matek które zachłannie dziecko zabieraja.
    Potem Ci ojcowie są tacy bezradni i odsuwaja sie od dziecka czekając dopiero na moment kiedy dziecię samo do nich przyjdzie.
    buziole
    ps-fiufiuf ale tors

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mną targało jak K. opiekował się Synem...
    ale zacisnęłam zęby i teraz mam super pomocnika:D
    Dobrze wybrałaś Tate dla Antka:D Bo Tatowie są bardzo ważni!

    OdpowiedzUsuń
  5. Toto Arianki ogranicza się tylko do zabawy :P pieluchy nie ruszy ;) jak tylko zaczynam małą przewijać to ucieka z pokoju jakbym co najmniej odpalała bombę chemiczną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przykro mi że Twoje dzieciństwo upłynęło bez taty, ale czasami brak taty jest lepszy niż zly ojciec, tez za tym jestem by od początku budowac więź, więc mój małż kąpie przewija, karmi i przebiera

    OdpowiedzUsuń
  7. Antoś ma wspaniałego tatę!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszę się doceniasz swojego M. U mnie było podobnie jeśli chodzi o ojca, a teraz widząc jak córeczka się bawi z tatusiem, cieszę się ale i też i zazdroszczę że ja tak nie miałam...
    Zapraszam do siebie i do obs.http://catherineioliv.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. To cudownie, że tak się dobraliście - Twoja wyrozumiałość i cierpliwość wynagrodzi Ci wszystko. Chłopaki widać świetnie się rozumieją i to mit, że dla malucha najważniejsza jest mamusia - tatuś jest równie ważny. Aż miło popatrzeć na takich rodziców jak Wy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój tata jest ale jakby go nie było.Nie pamietam by kiedyś powiedział że mnie kocha, przytulił mnie. Chyba nie potrafia wyrażać uczuć. Szkoda. Ja bym chciała swoje dzieci tego nauczyć chciałabym by mój K. też obdarował mnie i nasze dzieci miłością. By mówił że kocha, by przytulał, by był...

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie bezcenne, dlatego dziękuję za każdy z nich :))