poniedziałek, 20 lutego 2012

Powrót do pracy...



Po powrocie do pracy można spodziewać się różnych rzeczy. Może być mniej lub bardziej miło. Albo może być totalnie do dupy. Można np. usłyszeć, że tyle kobiet wracało do pracy po macierzyńskim i jakoś sobie radziły z karmieniem, a mi się zachciewa godzinnej przerwy. Że wszystkie wracały na cały etat, a mi się zachciewa skrócenia czasu pracy. Można usłyszeć, że albo wycofam oba wnioski, albo zostanę przeniesiona na JAKIEŚ INNE stanowisko, ale w zasadzie nie wiadomo jakie... Nie to, że moja praca wymaga mojej obecności w biurze. Nie to, że jest jej aż tyle. Tak naprawdę w lutym mam pracy raptem na jeden dzień... 
Przyszłam dziś do pracy, spodziewając się trudnej rozmowy. Tego wszystkiego jednak nie przewidziałam... Podobnie, jak tego, że cały dzień będę siedzieć bezczynnie, bo szef zdecydował, że nie przygotuje mi stanowiska pracy, dopóki nie wycofam wniosków. Ba! Potem stwierdził, że mam siedzieć w sekretariacie, bo na razie nie jestem pracownikiem mojego działu. Więc siedziałam... Wściekła... Upokorzona... I smutna... Bo znów ktoś mi coś odebrał. I to tylko po to, bym poczuła, kto tu rządzi...
Udało się. Poczułam.

A na końcu, mój syn obraził się, że zostawiłam Go na tak długo...
Cóż powodów do płaczu nigdy dość...

środa, 15 lutego 2012

Nie chcę...


Być może powrót do pracy po urlopie macierzyńskim jest dla kobiety świetnym rozwiązaniem... Być może dzięki temu może ona oderwać się od zupek i pieluch i poczuć się znów kobietą, nie tylko Matką Polką... Być może...
Takich "być może" jest nieskończenie wiele. Jedno jest natomiast pewne: ja nie jestem taką kobietą.
Kiedy w zeszłym tygodniu pojechałam na chwilkę do pracy, koleżanki zapytały: tęsknisz już? Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to: ale za czym? Za pracą, czy za dzieckiem?
Bo choć lubię swoją pracę, to po ponad roku wcale za nią nie tęsknię. Za Antkiem natomiast zaczynam tęsknić, gdy tylko zamknę za sobą drzwi. Uwielbiam Go z każdym dniem coraz mocniej, choć wciąż wydaje się niemożliwe, żeby dało się choć ociupinkę zwiększyć poziom tego uwielbienia.
Kocham Jego uśmiechy i poranne monologi. Kocham wszystkie zmiany, które w Nim zachodzą, ten spryt i inteligencję. No, całego Go kocham tak, że aż! I szczerze mówiąc wyć mi się chce, bo nie chcę Go zostawiać. Nie chcę wracać do tej pracy. Chcę być przy moim dziecku!!! Opiekować się nim, przytulać, gdy płacze i dawać cycusia na każde zawołanie. Tylko, co z tego? Nie mogę iść na wychowawczy, choć bardzo tego pragnę. Nie mogę, bo autentycznie mnie nie stać. Nie chodzi mi o jakieś zbytki i inne pierdoły. Po prostu bez mojej pensji nie starczy nam na rachunki i jedzenie... Rozważam milion sposobów, żeby coś z tym zrobić... Dzisiaj się pośliznęłam i przyszło mi do głowy, że gdybym złamała nogę, mogłabym zostać w domu z Antosiem... Nogi nie złamałam, w poniedziałek wracam do pracy. I jest mi z tym strasznie źle. Cholernie zazdroszczę wszystkim Mamom, które mają wybór. Ja go niestety nie mam. Dlatego nie gniewajcie się, że tak mnie mało na blogach. Najzwyczajniej w świecie, staram się wycisnąć, jak najwięcej z naszych ostatnich wspólnych dni....

środa, 1 lutego 2012

Lekoman....



Rozszerzamy antosiową dietę. Niby wszędzie coś można na ten temat przeczytać, ale w sumie bez konkretów. No i w efekcie rozszerzanie diety zaczęło się od... lekarstw.  Czekając aż Antoni osiągnie 5,5 miesiąca, natrafiliśmy na Potworę, którą zwalczyć można było tylko syropkami i cebionem. Bałam się, że Antek nie zechce połykać syropków, bo tak właśnie było z Jego starszym kuzynem... Ale, ale... Antoni to chłopak z Bałut! Leki? Nie tylko nie wypluwa, ale wręcz wyrywa mi łyżeczkę i dozownik... Nie tylko wyrywa, ale jak mu nie podam leku o czasie, to jest awantura na pięć fajerek... Bo Antoni wie, co mu przysługuje i nie zamierza z tego rezygnować... A że syropki już się skończyły, przyszedł czas na ziemniaczka, marchewkę, jabłuszko... Też są całkiem niezłe ;) Zwłaszcza te kwwwwaaaśśśśśśne  :)

ps. Zdjęcie nie przedstawia Antoniego delektującego się smakiem musu jabłkowego, "puree" ziemniaczanego, czy innych nowo poznanych potraw. To Antoni i Jego...lekarstwa...


***********


Zostałam wybrana przez asia-kol7 do serialowej zabawy. Dziękuje za zaproszenie i zapraszam do mojego serialowego świata ;)





Oglądam:

1. "Grey's Anatomy" - humor, dziwaczne zbiegi okoliczności i "TO" spojrzenie  dr. Shepherd'a....


2. "Czas honoru" - najlepszy serial wyprodukowany przez TVP, II Wojna pokazana nie tylko z perspektywy walk na froncie, ale i codziennego życia, a to zawsze bardzo mnie interesowało.


3."Dr House"- uwielbiam sarkazm Housa... No i trzeba przyznać, że on sam jest intrygujący i na swój sposób seksowny, choć totalnie nie w moim typie ;)

4. "Byle do przodu"  - sitcom o pewnej rodzince... Nieco chory humor doskonale się wpisuje w moją estetykę...

5. "Pingwiny z Madagaskaru" - niby animowany, ale wciąż serial :) No chyba nie muszę Wam tłumaczyć?

6."Rodzinka pl" - czasem oglądamy i zastanawiamy się, jak to będzie u nas ;)

7. "Na Wspólnej" - no dobra, ja też się przyznam... Ale jak się leży z ciążowym brzuchem, to i "Na Wspólnej" może wciągnąć, prawda?

Na szczęście wszystko to oglądam od czasu do czasu. Teraz nadrabiam zaległe sezony Chirurgów, bo po dłuuuuuuuugich miesiącach w końcu będziemy mieć coś więcej niż 3 programy z anteny naziemnej :)

Do zabawy zapraszam:

Wigoma -http://wigoma.pl
Monica - http://agua-y-feugo.blogspot.com/
Sol - http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/
Hannah- http://listydodziecka.blogspot.com/
Evelio - http://evelio-ciezarowka.blogspot.com/


Zasady zabawy:
1. Opublikuj na swoim blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cie otagował.
3. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.
4. Zaproś do zabawy co najmniej 5 blogerek :)